To pierwsze zdjęcia, które mi zrobiono. Mam dokładnie rok i jestem z mamą. Zdjęcie zrobił Franciszek Błaszczuk, czyli Franek - kolega mojego taty z młodości, wiejski fotograf. 

To jest pierwsza połowa lat 60-tych XX wieku. W tamtych czasach, aparat fotograficzny to była poważna rzecz. Bycie fotografem też. Aparaty były manualne, nie można było natychmiast obejrzeć zdjęcia i skorygować, trzeba było umieć prawidłowo naświetlić materiał światłoczuły, wywołać negatyw w absolutnej ciemności, a w ciemni fotograficznej przy bardzo słabym czerwonym lub oliwkowym świetle wykonywać powiększenia na papierze.

Fotograf, który to wszystko umiał, posiadał aparat i własną ciemną, miał poważny fach w ręce.

Zdjęcia przede wszystkim miały być dobrze naświetlone, ostre, nieporuszone, powinny mieć właściwy kontrast i rozpiętość tonalną. Ktoś, kto umiał takie zdjęcia robić był fotografem. Nawet w małej wsi na Dolnym Śląsku zamieszkałej po II w. ś. przez przesiedleńców z Wołynia potrzebny był fotograf. Były śluby, wesela, pogrzeby, chrzty. Matki chciały zrobić ładne zdjęcia swoim dzieciom, jak moja mama mnie.

Sam robię zdjęcia odkąd pamiętam, to znaczy od czasu, gdy rodzice przywieźli z Ukrainy pierwszy aparat w rodzinie - Zorkę 10. Później robiłem zdjęcia lustrzanką Zenit E również przywiezioną z Ukrainy. W nocy, w łazience rozkładałem ciemnię i powiększałem zdjęcia czasami do rana.

Z pierwszego w życiu wyjazdu zarobkowego na Zachód przywiozłem Minoltę X500 - kupiłem ją za marki niemieckie zarobione na myciu okien i podłóg.

Zawsze chciałem robić zdjęcia dobrze naświetlone, ostre, nieporuszone, z kontrastem  i rozpiętość tonalną. Z przekonaniem, że doskonałe rzemiosło jest po części sztuką.

Jeśli podobają Ci się moje zdjęcia - możesz do mnie napisać. Mieszkam w Krakowie.
These are the first photos, I was catched. I am 1 year old and I am with my mother. The photos were taken by Franciszek Błaszczuk, or just Franek - a youth friend of my dad, a rural photographer.

This is the first half of the 1960s. In those days, a photo camera was something serious. Being a photographer too. The cameras were manual, it was impossible to immediately view the photo and correct it, it was necessary to properly expose the photosensitive material, develop a negative in absolute darkness, and in the photographic darkroom with glowing red or olive light make enlargements on paper.

The photographer who knew all this, had a camera and his own darkroom, had a solid job in his hands.

First of all, the photos were to be well exposed, sharp, unmoved, should have proper contrast and tonal range. Someone who could take such photos was a photographer. Even in a small village in Lower Silesia, inhabited after the second world war, by refuges from Wołyń, a photographer was needed. There were weddings, funerals, local and family ceremonies. Mothers wanted to take nice pictures of their children. Like my mother me.

I take pictures for as long as I remember, particularly since my parents brought the first camera during visit at Ukraine - Zorka 10. Later I took pictures with the Zenit E reflex camera also bought in Ukraine. During nights, in the bathroom, I organized the darkroom and enlarged photos sometimes until morning.

When I got a passport from the communist authorities, and for the first time and went to the West, I bought Minolta X500 for German Marks that I earned on window and floor cleaning.

I have always wanted to take pictures well exposed, sharp, motionless, with contrast and tonal range. With the conviction that excellent craftsmanship is also an art.

If you like my photos - You can write to me. I live in Kraków, Poland.
Submit / Wyślij wiadomość
Thank you! / Dziękuję!
Back to Top